Dziś całe szczęście dziś mamy odwilż, piękne słońce i aż chce się żyć!
W sprawach szyciowych tymczasowy zastój, coś tam próbuję dziergać, ale ciężko się skupić i usiąść z igłą lub przy maszynie kiedy na podwórku i w domu tyyyle roboty.
W ostatni wieczór wyszedł mi taki woreczek, wyhaftowany na niebieskiej kanwie. To pierwszy z serii trzech zaplanowanych- myślę że ładnie będą wyglądać na półeczce, nasypię do nich pachnącej mieszanki z suszu. Kolejne woreczki są w trakcie haftowania a pokażę je następnym razem
Mam taką wielką ochotę uszyć jakieś miśki, ciapki, laleczki lub inne milusińskie przytulanki ale krótkie dni wcale a wcale do tego nie mobilizują, póki co ogrzewam się przy kominku i nadrabiam zaległości w zeszycie krawieckim, a jest co przepisywać, notować, rysować.
Zdradzę Wam że mam hopla na punkcie prowadzenia zeszytów, mam ich już kilka- kucharskie, osobno z przepisami bezglutenowymi, z naturalnymi metodami leczenia, medytacjami, wierszami, jeden zeszyt krawiecki poszerzam przepisując stary i dodając nowe informacje, sposoby wykonania, mam też kilka zeszytów z przerysowanymi wzorami miśków, lalek, ozdób- wszystkiego co szyłam lub będę szyć...jest trochę tego :)
Ale cóż każdy ma jakiegoś bzika, ważne aby sprawiał przyjemność i wypełniał wolne chwile- wtedy nuda nie ma prawa bytu :)
Pozdrawiam Was ciepło z roztapiającej się dziś Szwecji, papa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz