02 listopada 2009

Zakupowy zawrót głowy...a Ciapek przy okazji

A ostatnio u mnie tyyyle nowych wydarzeń...po pierwsze coś, co mnie odcięło od dostępu do komputera czyli WIRUS!
Nie, nie wirus grypy, tylko najzwyklejszy, jednocześnie podstępny i okrutny Trojan, uhh...zainfekował  cały komputer tak że ten zawieszał się zaraz po starcie, no- teraz to już zainwestowałam w antywira Kasperky więc komputerek powinien hulać jak nowy ;] Przez ten czas korzystałam doraźnie z komputera w pracy ale stale napływające fale klientów niestety wykluczyły możliwość napisania chociaż króciutkiego posta, dlatego właśnie tak długo mnie tu nie było i za brak meldunku bardzo przepraszam

Za to ostatnio korzystając z prawie czterech dni wolnych wydziwiam w domu, robię porządki, dzisiaj nawet pierwsze zimowo-ubraniowe zakupy i ach, jak się cieszę, w końcu wolna...mogę iść spacerkiem przez pół miasta
(bo zwykle gnam przed siebie aby pozałatwiać najważniejsze sprawy jeszcze przed pracą)....mogę wejść do każdego sklepu, pooglądać, pomacać, ponatychać, pomarudzić a zwłaszcza coś kupić, a to lubię!  ;]
Tak więc dzisiaj wróciłam doskonale wyposażona w torby z zakupami, najbardziej cieszę się z zimowej kurtki kupionej w C&A za 150zł więc cenka bardzo przyjemna dla portfela ;)
Chciało by się pokazać Wam zakupioną kurteczkę ale szczerze mówiąc to zdjęcia ciemnej płachty nijak wychodzą więc wystarczy chyba jak powiem że kurtka jest z serii tych 'młodziezowych', dość długa, z kapturem i baaardzo ciepła i puszysta...czarna oczywiście

Na pocieszenie udało mi się pstryknąć zdjątka innych zdobyczy tj przecudny sweterek z Cubus'a za jedyne 39zł, biały topik z koronkowymi wykończeniami (tiiiii..kocham koroneczki) i w tunika z rodzaju tych marszczonych, 'podrzucanych', z nietoperzem pod rękawami






 

...a co najważniejsze kupiłam (w końcu!) zimowe buty





*******

W piątek tez szalałam po sklepach, tyle że po ciucharkach  (nie żebym się tylko w markowych sklepach ubierała, hihi ) i wygrzebałam całą siatkę cudowności- różnych koszulek i bluzeczek (które na razie suszą się po praniu) ... znalazł się i koszyk w słonecznym kolorze, troszkę rozminął się z porą roku ale póki co służy jako podręczny schowek na czapki, rękawiczki i szaliki


Niestety koszyk musi obejść się bez uwiecznienia na tym blogu ze zwykłego powodu
- zdjęcie za nic w świecie nie chce się załadować, po piątym podejściu rezygnuję ;/



A teraz coś bardziej sensual czyli pachnąca, różana, musująca kula do kąpieli którą zużyję na jakąś wyjątkową okazję, na razie zdobi komodę w sypialni..mała rzecz a jak cieszy!




Skoro jesteśmy przy kolorze różowym....no, wprost nie mogłam się oprzeć!
Puszysta, mięciutka i cała delikatnie różowiutka kosmetyczka, całkiem kobieca i tak niewinne zerkała na mnie swym zalotnym spojrzeniem, że byłam w stanie wydać na nią ostatnie 25zł
Na zdjątkach niestety nawet  w połowie nie widać jej uroku, bo po zmroku ciężko pstryknąć dobre zdjęcie, ale uwierzcie na słowo jest cudna (do kupienia w sklepach H&M, dla zainteresowanych)




Na koniec zakupowych opowieści zostawiłam coś z troszkę innej półki - modelinę....czyli bloczki w 12stu ślicznych kolorach z których mają zamiar wyrosnąć potworki, ale to dopiero przy następnej okazji wolnego czasu, pewnie w następnym tygodniu...choć szczerze Wam powiem że już mnie mierzi żeby ją rozpakować i spróbować coś ukleić....no dobra, właśnie otworzyłam...mmm, uwielbiam ten zapach... zapach dzieciństwa ;]

Ale idźmy dalej, bo nie mogłabym zapomnieć:
Po pierwsze o czymś na ząb, czyli o moich ulubionych słodyczach jakimi są kandyzowane owoce- dziś ananas i wybitnie słodka gruszka..

 




Po drugie, o cudownie pachnącej lawendzie kupionej na Starym Kleparzu, jedyne co mnie troszkę rozczarowało to cena która w tamtym roku była 2,5zł a  w tym już 3,5zł dlatego pozwoliłam sobie na razie na tylko jeden woreczek, który pięknie pachnie mi teraz pod nosem...a szczerze mówiąc to trzeba było latem zbierać lawendę, macierzankę do kąpieli i miętę pieprzową jak kiedyś co roku to by się teraz nie narzekało na cenę, koniec kropka!




Hmmm...i to chyba tyle z przygód dzisiejszego dnia, zmykam zaraz układać to wszystko w szafkach, szufladach,  na pólkach i stolikach....aha! jak mogłam zapomnieć!
Chciałam Wam przedstawić nowego Ciapka który powstał  w dzień sobotni  z resztek polaru (przy okazji porządków w szafie z materiałami) i chyba się przyjął do rodzinki bo polubili go wszyscy domownicy





 


hmmm...tylko kto mu do cholerki oko podbił, no kto...? ;]



Brak komentarzy:

Prace i fotografie publikowane na blogu są moją wyłączną własnością .
Kopiowanie, rozpowszechnianie, wykorzystywanie lub przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć, tekstów oraz wzorów prac bez mojej zgody jest zabronione.

Co mi w duszy gra...

h