10 września 2012

moje szwedzkie początki....


Kochani!
Witajcie po długiej przerwie która wcale ale to wcale nie zamierza się tak szybko skończyć- powód jeden i wysatrczający- utknęłam w Szwecji na dobre ;)
Dziewczyny jest mi tu tak dobrze że wprost szkoda wracać do Polski
Szwecja to cudowne miejsce, w którym udało mi się nawet zapomnieć o mojej chorobie a i objawy tejże jakoś lżejsze i mniej odczuwalne. Tutaj regularnie chodzę do lasu gdzie trzeba pokonać w podskokach nie jedną górkę, co chwilę wyciągać nogę ugrząźnietą do poły w bagnie lub jakimś dole, trzeba zmagać się z deszczem wiatrem który ostotanio coraz silniejszy i zmienną jak w kalejdoskopie pogodą...i uwierzycie że DAJĘ RADĘ ?!  W Polsce większe dystanse przebywałam podpierając się parasolką (jako ze laski jeszcze brak) lub przy asyscie drugiej osoby a tutaj wprost HULAM :)

Miejsce w którym mieszkamy to zupełnie niewielka mieścina w środkowej Szwecji, skąd wszędzie daleko i to właśnie do tych odległości przyzwyczaić jeszcze się nie mogę, i powiem szczerze że bez samochodu nie dałoby się tutaj przetrwać. WIDOKI- nie muszę chyba przekonywać- przepiękne!
Czyste niebo, przejrzyste powietrze, rzeki tak szerokie że sprawiają wrażenie jeziora, i oczywiście lasy, lasy, lasy a w nich borówki, jagody, maliny grzyby, szyszki, ech...są i niezliczone ilości atakujących komarów, moskitów, os i inne leśne żyjątka...o! są i lisy, wiewiórki i łosie  a niedaleko nas od czasu do czasu w drodze do rzeki przechadza się   niedźwiedź- pewnie na smacznego pstrąga, którego czasem łowimy i my :)
Dużo by tu opowiadać o Szwecji i samym miejscu gdzie teraz mieszkamy, pewnie brakło by miejsca i czasu na opowiedzenie i oddanie Wam wrażeń,  pokażę więc dzisiaj kilka zdjęć jakie udało mi się pstryknąć, zobaczcie sami...

BŁĘKIT NIEBA o którym w moim rodzinnym Krakowie mogę zapomnieć....




WSCHODY SŁOŃCA- zdjęcia robione kiedy jeździliśmy raniutko zbierać jagodę (robione przez szybę w samochodzie, więc i mało ostre ale widoki i tak piękne)



Piękne SKANDYNAWSKIE LASY, w których drzewa równiutko zasadzone wyglądają niczym zapałki szeregiem ułożone w pudełku





Rozległe MGŁY i przepiękne widoki




 






 

Wszystko takie piękne i inne niż w Polsce....... nawet (a może zwłaszcza) ludzie bardziej pogodni, uśmiechnięci i życzliwi, ich domy i podwórka czyste i zadbane, w sklepach uprzejma obsługa...dużo by wymieniać....są jednak rzeczy których mi tutaj brakuje. O! choćby nawet polskie jedzenie- pachnąca kiełbaska, szyneczka, kotlety, jaja, mleko, kefir.... W Szwecji jedzenie jakieś takie sztuczne, tłuste, wszystko w sosach majonezowych itd, do tego wszystko bardzo słodkie lub pikantne, chleb- który ciężko nazwać chlebem również  mega słodki, oczywiście można się do tego smaku przyzwyczaić ale kiedy pomyślę jakie to niezdrowe, ech!
Ale to tyle narzekania bo wszystko inne co tutaj piękne i wspaniałe rekompensuje te "niegodności" ;)
Powiem Wam że do wielu rzeczy można się przyzwyczaić lub radzić sobie jakoś na swój sposób np przywozić produkty z Polski i większość jedzenia przygotowywać samemu....
Jednak najważniejsza i niczym  niezastąpiona  rzecz której mi tutaj  brakuje to  maszyna do szycia i te wszystkie szmatki, łatki, wstążki, nici, szpilki i dobrze znane zakamarki mojej pracowni. To wszystko jest jak tlen którym oddycham.
Obiecałam sobie że jak tylko odrobinę ogarniemy nasz domek i znajdzie się miejsce na postawienie maszyny to zaraz  przywożę najpotrzebniejsze elementy pracowni z Polski i będę szyć, szyć i szyć- nadrabiać zaległości :)
Póki co pracujemy ciężko nad doprowadzeniem domku do przyzwoitego stanu, a obecnie zbieramy pieniądze na wybudowanie kominka w salonie bo w domu zimno jak w kreciej norze- trzymajcie kciuki żeby nam się to udało bo jesień już za pasem, liście lecą z drzew i przymrozki co dzień...
A tak na koniec pokażę Wam kilka fotek naszej ruderki :)
OGRÓD mamy przeogromny- ciężko uchwycić pół hektara działki na zdjęciu, ale jak na razie wszędzie tylko trawa, trawa i kilka rozłożystych drzew przed domem.


Na działkę wjeżdża się BRZOZOWĄ ALEJKĄ



Z drugiej strony mamy dostęp do RZEKI szerokiej jak jezioro


A dom wymaga duuużej renowacji, wykończenia w środku i na zewnątrz, ale wszystko przed nami :) sama jestem ciekawa efektów i porównania zdjęć "przed" i "po" ;)



GANEK parę tygodni temu stawiał mój Luby więc ściany i wszystko inne jeszcze w stanie surowym i roboczym



A dziś dzień odpoczynku, nie jedziemy na borówkę a więc cały dzień urzędujemy w  domu.
ORGANIZUJEMY PRZESTRZEŃ. Luby to nawet ścianę przestawia na górze ;) ....a ja korzystam z chwili wytchnienia, gotując obiad przeglądam strony nowego katalogu Ikea- szwedzkiego ma się rozumieć....tak, ceny to kolejna rzecz do której nie mogę się wciąż przyzwyczaić, ciągle przeliczam na złotówki myśląc "o rany! ile to kosztuje!"




Tym miłym akcentem żegnam się dzisiaj z Wami, napiszę pewnie już z Polski a więc i może uda mi się coś nowego uszyć kiedy tylko dorwę moja maszynę ;)
Do następnego postu Kochane Dziewczyny ;*;*;*

Prace i fotografie publikowane na blogu są moją wyłączną własnością .
Kopiowanie, rozpowszechnianie, wykorzystywanie lub przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć, tekstów oraz wzorów prac bez mojej zgody jest zabronione.

Co mi w duszy gra...

h