11 kwietnia 2014

przedświąteczne potyczki z zającami

Chciałam uszyć kilka zajęcy- iście świątecznych, ale Luby stwierdził że wyglądają jak pieski a te pomarańczowe nawet jak renifery Mikołaja- do tego bez oczu...heh, zaniechałam więc pomysłu i skończyło się na kilku sztukach które zdążyły wyskoczyć spod maszyny.
Trafią pewnie do szuflady i to zapewne na samo dno aby nie było ich widać...no cóż, pomysł przerósł chyba moje możliwości..hihi, czasem to się zdarza...



W kolejnych nie doszywałam nawet zawieszek, choć z czasem może doczekają się sznureczków...a może wymyślę coś lepszego, póki co popatrzę sobie na takie jakie są ;)



Cóż więcej u mnie- planów do szycia co nie miara, samopoczucie trochę gorsze- rosnący brzuch daje się we znaki, huśtawka nastrojów obowiązkowa a do tego moje SM jakby atakuje (piszę "jakby" bo nie ma co narzekać na tylko kilka symptomów- w ciąży wiele objawów ustąpiło i niemal zapomniałam czym jest stwardnienie rozsiane)...podsumowując nie jest tak źle...ale to dlaczego mam dziś taki wisielczy nastrój...?

Nie użalając się więcej kończę ten post z nieudanymi zającami i oby do następnego postu...już bardziej wydarzonego!
AGA :)




08 kwietnia 2014

poduszki...trochę na pocieszenie

Słyszałam że w Polsce prawdziwa wiosna, słońce, kwiaty, ćwierkające radośnie ptaszki i to coś w powietrzu czego nazwać się nie da ale wszyscy wiedzą że to już wiosna...i w Szwecji pogoda zmieniała się ku wiośnie- o nie, na pewno nie tak pięknej jak w Polsce- ale zaczęło robić się ciepło i słonecznie, śmiało można było hasać w cieńszej bluzeczce, a wczoraj- nie uwierzycie- spadł śnieg!
Nie tam jakiś śnieg z deszczem- prawdziwy śnieg który zalegał na chodnikach, w ruch ruszyły pługi i piaskarki a ja popadam w lekką depresję i zrezygnowanie..
Szycie niezbyt dobrze wychodzi kiedy za oknem szarówka, brak energii i dobrego humoru który jeszcze dwa dni temu wywoływało słońce...
No, dobra- koniec tego narzekania! Dla pocieszenia samej siebie uszyłam dwie poduszki w kolorach całkiem wiosennych- delikatnych i świeżych (jak dla mnie), zaraz położę je na sofie, tylko muszę jeszcze nabrać siły  na uszycie wsadów do poszewek ;)
Tutaj prezentuję jedną gotową podusię



Tak sobie myślę na koniec- dobrze że chociaż małe żonkilki na stole i rzeżucha nie przekwitły i wprowadzają odrobinę optymizmu do mieszkania :)



A więc, pięknej wiosny Wam życzę!
Do następnego postu!
AGA

04 kwietnia 2014

dzieckowe :)

No tak, a więc i dla mnie nadszedł ten czas kiedy myśli się wyłącznie w kategoriach dziecięcych zabawek, ubranek, przyborów- niebawem bowiem spodziewamy się powitać na świecie małego synka :)
Biorąc pod uwagę wcześniejsze wydarzenia z grudnia, dopiero teraz zaczynam się naprawdę cieszyć i przezywać te chwile- ja i on w jednym ciele- przedziwne uczucie, nowe, zadziwiające, fascynujące....no, cóż czekam z niecierpliwością kiedy go zobaczę ;)
Zauważyłam że tutaj w Szwecji (nie wiem jak w Polsce) dzieci noszą często śliniaczki w formie chustek/apaszek, oczywiście te mniejsze potrzebują mniejszych rozmiarów i funkcji głównie śliniaczka, dla starszych dzieciaków to pewnie kwestia mody.
Śliniaczki te zapinane sa na szyi na zatrzask lub rzep, myślę ze są dość wygodne i praktyczne.
Miałam uszyć jeden, może dwa takie "przydasie" dziecięce ale jak zwykle wyszło więcej :)
Tkaniny miałam nowe, wcześniej uprałam aby się nie skurczyły po uszyciu i proszę bardzo, oto one:





Uszyłam też pościelkę do łóżeczka, lub do wózka.
Miałam kawałek nowego materiału- odrobinę za mało więc wszyłam granatową wstawkę w formie kokardy a spód zrobiłam z jednokolorowej kremowej bawełny- cieszę się że udało mi się coś wykombinować z tego niewielkiego kawałka materiału



Tym dziecięcym akcentem żegnam Was i ściskam ciepło, do następnego postu AHOJ!



Prace i fotografie publikowane na blogu są moją wyłączną własnością .
Kopiowanie, rozpowszechnianie, wykorzystywanie lub przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć, tekstów oraz wzorów prac bez mojej zgody jest zabronione.

Co mi w duszy gra...

h