Trafią pewnie do szuflady i to zapewne na samo dno aby nie było ich widać...no cóż, pomysł przerósł chyba moje możliwości..hihi, czasem to się zdarza...
W kolejnych nie doszywałam nawet zawieszek, choć z czasem może doczekają się sznureczków...a może wymyślę coś lepszego, póki co popatrzę sobie na takie jakie są ;)
Cóż więcej u mnie- planów do szycia co nie miara, samopoczucie trochę gorsze- rosnący brzuch daje się we znaki, huśtawka nastrojów obowiązkowa a do tego moje SM jakby atakuje (piszę "jakby" bo nie ma co narzekać na tylko kilka symptomów- w ciąży wiele objawów ustąpiło i niemal zapomniałam czym jest stwardnienie rozsiane)...podsumowując nie jest tak źle...ale to dlaczego mam dziś taki wisielczy nastrój...?
Nie użalając się więcej kończę ten post z nieudanymi zającami i oby do następnego postu...już bardziej wydarzonego!
AGA :)