19 grudnia 2013

koniec czy początek w życiu ...przerwa w pisaniu

Witajcie!
Przychodzę dziś ze smutnymi (dla nas) wiadomościami...sama nie wiem czy to wypadek czy zrządzenie losu, czy koniec czy nowy początek....13stego grudnia spłonął nasz dom, łącznie z całym dobytkiem, nic nie uratowałam oprócz siebie i zwierzaków które wyniosłam w ostatniej chwili...zostalismy sami, w  obcym kraju, bez domu, bez ubrań, dokumentów, znajomości języka

http://st.nu/medelpad/ange/1.6600232-albyborna-sluter-upp-for-branddrabbad-familj

Nie wiem co powiedzieć, jak komentować...brak słów, emocji za dużo
Pomagaja nam tu całkiem obcy ludzie- dzieki nim mamy ubrania, dach nad głową, pomagają załatwić sprawy urzędowe- wszystko co potrzebujemy aby powrócić do normalnego życia
W sprawach szycia zapowiadam  totalny zastój- spłonęła cała moja pracowania, materiały, zeszyty z wykrojami, książki, przybory, wstążki, pasmanteria, dwie maszyny do szycia...
Wyobraźcie sobie że wczoraj dostałąm piekną starą maszynę do szycia  od dobrych ludzi i to już jest dużo, ale wiadomo że teraz i tak cierpię na brak tkanin do szycia, nici, przyborów (konkretnie wszystkiego)...nie wiem nawet czy jakies pomysły do szycia znalazły by się w mojej głowie w takim momencie

Mimo że ciężko teraz o optymizm mam nadzieję że to całe wydarzenie to nasz nowy początek a nie koniec, że wszystko się ułoży i staniemy na nogi, potzreba tylko czasu i wytrwałości...trzymajcie za nas kciuki!

10 grudnia 2013

zima przyszła !

Już od kilku dni zima zadomowiła się na dobre. Z relacji przyjaciół wiem że Polska przeżyła już prawdziwy szturm zimy (przed którym ja zdązyłam wyjechać) no i huragan o którym było głośno a jakoś do naszej części Szwecji nie dotarł najsłabszy jego podmuch. Nie znaczy to wcale że mamy jak u Pana Boga za piecem- śnieg hałdami zalega na podwórkach, drogi skute lodem, a temperatury spadały do minus 28 stopni....brrr.
Dziś całe szczęście dziś mamy odwilż, piękne słońce i aż chce się żyć!





W sprawach szyciowych tymczasowy zastój, coś tam próbuję dziergać, ale ciężko się skupić i usiąść z igłą lub przy maszynie kiedy na podwórku i w domu tyyyle roboty.
W ostatni wieczór wyszedł mi taki woreczek, wyhaftowany na niebieskiej kanwie. To pierwszy z serii trzech zaplanowanych- myślę że ładnie będą wyglądać na półeczce, nasypię do nich pachnącej mieszanki z suszu. Kolejne woreczki są w trakcie haftowania a pokażę je następnym razem





Mam taką wielką ochotę uszyć jakieś miśki, ciapki, laleczki lub inne milusińskie przytulanki ale krótkie dni wcale a wcale do tego nie mobilizują, póki co ogrzewam się przy kominku i nadrabiam zaległości w zeszycie krawieckim, a jest co przepisywać, notować, rysować.
Zdradzę Wam że  mam hopla na punkcie prowadzenia zeszytów, mam ich już kilka- kucharskie, osobno z przepisami bezglutenowymi, z naturalnymi metodami leczenia, medytacjami, wierszami, jeden zeszyt krawiecki poszerzam przepisując stary i dodając nowe informacje, sposoby wykonania, mam też kilka zeszytów z przerysowanymi wzorami miśków, lalek, ozdób- wszystkiego co szyłam lub będę szyć...jest trochę tego :)
Ale cóż każdy ma jakiegoś bzika, ważne aby sprawiał przyjemność i wypełniał wolne chwile- wtedy nuda nie ma prawa bytu :)


Pozdrawiam Was ciepło z roztapiającej się dziś Szwecji, papa!




01 grudnia 2013

słonecznej niedzieli!


Słonecznej niedzieli Wam życzę! O, takiej jak dziś w Krakowie...po długich dniach w ciemności każdy promyk słońca działa jak lekarstwo :)

A ja uszyłam jeszcze takie gwiazdki, z haftowanym "Merry Christmas"






Korzystajcie ze słońca kto tylko może :) Papaaaa!


Prace i fotografie publikowane na blogu są moją wyłączną własnością .
Kopiowanie, rozpowszechnianie, wykorzystywanie lub przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć, tekstów oraz wzorów prac bez mojej zgody jest zabronione.

Co mi w duszy gra...

h