18 kwietnia 2012

Powrócić bym chciała...



Mija prawie rok od mojego ostatniego wpisu (no może trochę przesadziłam ale blisko, blisko ;))
Dziś chciałabym powrócić do tego bloga, jak również do szycia, do tworzenia wszelakich rzeczy.....
Zapytacie skąd ta przerwa i zaniedbanie. Otóż jakiś czas temu dowiedziałam się że choruję na SM.
Już sama diagnoza była dla mnie niezłą dawką emocji, nerwów, pytań bez odpowiedzi...jedyne co pewne że SM nie mija, nie ma na to lekarstwa, trzeba z tym żyć...a żyć w tej chorobie bywa naprawdę trudno.
Jestem po kolejnym rzucie choroby, a w zasadzie w trakcie jego przechodzenia w nadziei że na ten rzut to już koniec chorowania.
Myślę że póki co mogę się zaliczać do tej grupy szczęśliwców z SM u których choroba jeszcze nie pozostawiła wyraźnych śladów i poza okresami rzutów choroby mogą normalnie i sprawnie funkcjonować :)
Siedzę więc w tym momencie w domu i próbuję od nowa swoich sił w szyciu
Tak naprawdę daje mi to niesamowitą siłę duchową, energię i chęć do działania nawet jeśli ciało nie do końca chce współpracować,  w głowie kłębią się nowe pomysły :)
Tyle o mnie. Nie chciałabym żeby te blog stał się miejscem użalania się nad losem, ale wiadomo że teraz SM jest częścią mojego życia i wiele rzeczy  (jesli nie wszystko) jest temu podporządkowane.



Przechodząc (chyba jednak niezbyt zgrabnie) do tematu szycia, popatrzcie proszę jakie rzeczy
ostatnio wymodziłam
Woreczki uszyłam z bawełnianej tkaniny w naturalnym (jeśli mogę tak to ująć) kolorze.
Na przodzie naszyłam haftowane już dawno motylki, które są naszyte z trzech boków tak aby tworzyły kieszonkę w której dodatkowo można coś schomikować...



...oraz koniki, niestety nie w formie kieszonki, bo za późno na ten pomysł wpadłam. ale nic straconego...w razie potrzeby zrobię sobie i takie z kieszonkami, materiału mam pod dostatkiem :)









Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i dziękuję że wciąż do mnie zaglądaliście, pędzę do maszyny realizować nowy pomysł...do następnego postu, Ahoj!


4 komentarze:

Unknown pisze...

Cieszę się że wróciłaś ;* Przykro mi z powodu Twojej choroby, nie miej oporów i zawsze pisz tu to co chcesz - to przecież Twój blog , to też cześć Ciebie , fragment Twojego życia. A jak dobrze Wiesz bywają leprze i gorsze chwile, my niestety nie możemy wybierać momentu... Rób to co kochasz i sprawia Ci radość, woreczki piękne, ja po 12 latach wracam do haftu krzyżykowego, co wymaga ode mnie zbyt dużej precyzji i wewnętrznego spokoju, którego nie mam, tak więc już prawie miesiąc robię jeden mały wzór ;/ i nie bardzo mnie do tego ciągnie jak pomyśle jak mi się supełki robią ;/
No ! ;D Dużo zdrówka Ci życzę ;*

barbaratoja pisze...

Czułam,że w końcu wrócisz, nie usunęłam twego bloga z czytnika;-)
Trzymaj się , walcz.
Twoje hafty krzyżykowe są prześliczne.

Magda Juchniewicz pisze...

Witam Cię całym serduchem ! Wczoraj lekarz onkolog J. Stuhra, który pokonał na dziś swoją chorobę, powiedział o Nim, że to pacjent, który żyje z chorobą, jakby była ona gdzieś obok Niego. Pewnie swego wieloletniego doświadczenia zaobserwował,że jest to charakterystyczne dla grupy pacjentów, którzy wygrywają ze swoją chorobą. Wiem, że bywa trudno, ale jest to możliwe i życzę tego również Tobie! Piękne hafty:-)))

Agnieszka pisze...

Kochane Babeczki :) Nawet nie wiecie ile radości uczyniły we mnie Wasze wpisy! Dziękuję Wam bardzo że jesteście, dziękuję za słowa otuchy...już teraz wiem że będzie dobrze...Jenouvelle ma chyba rację :))
Pozdrawiam Wam ciepło ;*

Prace i fotografie publikowane na blogu są moją wyłączną własnością .
Kopiowanie, rozpowszechnianie, wykorzystywanie lub przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć, tekstów oraz wzorów prac bez mojej zgody jest zabronione.

Co mi w duszy gra...

h