08 czerwca 2010

Nadziewane lawendą...

Anegdotka ze spotkania z sąsiadami:
- a co ty tam Agnieszko majstrujesz?- pyta z ciekawością sąsiadka z balkonu na przeciwko trzymając na rękach kilkuletnią dziewczynkę jeszcze bardziej ciekawą od niej samej...
- aaa tam..szyłam wczoraj takie poduszeczki i teraz wypełniam je lawendą; Podobno dobra na mole i ładny zapach w szafie zostawia, nie tylko w szafie z resztą...wiesz...
Naraz słychać z mieszkania sąsiadów
-A z kim tam rozmawiasz Maju?- pyta dziadek dziewczynki
- Z panią Agnieszką- odpowiada zadowolona Maja
-I co, pani Agnieszka pewnie opala się na balkonie? 
- Ni-ee dziadek, worki nadziewa- lawendą!- poprawia dziadka dziewczynka

I tak więc mam  poduszeczki "nadziewane" lawendą :)
Na razie mam tylko trzy- z braku lawendy po prostu....nie spodziewałam  się że na taką poduszeczkę wchodzi tyle suszu.
Z jednego opakowania lawendy zrobiłam cztery poduszeczki z tym że do ostatniej troszkę brakło więc jeszcze jej nie zaszywałam..ale to nic niebawem wybieram się do sklepu zielarskiego więc nakupię całą siatę lawendy ;)))
A tymczasem szyję kolejne poduszeczki i niech sobie już czekają na wypełnienie i wykończenie
Tymczasem oto podusie które powstały

Ich wymiary to około 10x10cm ze wstążeczką do powieszenia

Brak komentarzy:

Prace i fotografie publikowane na blogu są moją wyłączną własnością .
Kopiowanie, rozpowszechnianie, wykorzystywanie lub przetwarzanie w jakikolwiek inny sposób zdjęć, tekstów oraz wzorów prac bez mojej zgody jest zabronione.

Co mi w duszy gra...

h